19 kwietnia 2014

 Wycieczki ciag dalszy, tu faktycznie nie ma przelewajek z tym piaskiem,
 Z gory widac ten platz , obok naszego , mowia na to swinska zatoka(Schweine bucht)
pendzidlo z wszystkimi extra , turystyczno-pracowniczo-zdrowotne
 polewajka jezdzi ,
 no i zagnalo mnie na dawny teren wojskowy, wszystko ogrodzone drutem kolczastym , ale koszarow juz nie ma stoja tylko budynki z zamurowanymi ,dzwiami i oknami, ale teren piekny , kiedys napewno postawia tu hotele , widok nie przecietny na ocean , fotosilem ale zdjecia nie oddaja tego co sie widzi
 Agawy,
 Pizdek poznala kolege osla, jest ich tam cale stado, ogrodzone , trzeba uwazac bo to zwierzaki niebezpieczne , w zeszlym roku jak bylismy z Kolega Romkiem na wegrzech to osly zagryzly motocykliste.Czuly sie atakowane no i one zaatakowaly i bylo po chlopie.
 Wszedzie druty ,wiec nawrotka , kurde nogi bola
 No i pedzimy z gory , hamulce nie hamuja piasek wszedzie , tylko wszystko chrupie
 i wpadamy na 340 N, z daleka focimy masz dom

no i ta zaspe piaskowa , tam na gorze bylismy

18 kwietnia 2014

my po burzy piaskowej


 Pizdek wykonczony pogoda raczej barowa wiec odpalamy pendzidlo i w gory
 po drodze zas wycieczka koniowa
 na obiad dzisiaj spagetti bolonese
 to to pchamy sie do gory , to nie takie proste przez te zaspy
 tak zawialo
 asfalt pokryty piaskiem ,taka monka , trudno jechac
 a z pobocza tez nie mozna skorzystac jak jada auta , wywrotka gwarantowana
 tu jeszcze jechalem
 piekne nawisy , Sahary nie potrzeba , ale to nie burza zrobila , to tu jest caly czas
 no i ciezki sprzet wypuscili, walcza jak u nas w Bieszczadach ze sniegiem na drodze do Barwinka
 to juz nie przelewajki
 i ciagle polewaja woda coby sie ta zolta cholera nie przemieszczala
 nareszcie na gorze , koncowke to juz jowejka pchalem nie dalem rady pedalic po tym piasku
Pizdek tez ,zdobyl gorke byla wysiadka po drodze , niech trenuje , jak siedzi w koszyku na kierownicy, przez piasek to przeje...ne jechac.

Wczoraj minal 90 dzien podrozy, leze w planie , finansowym jak bylo planowane 5 euro na dzien ,i basta.Trzymam sie tego planu , niczego mi nie brakuje .Od  2 miesiecy nie stalem pod pradem, ale butle to trzeba wymieniac co 15 dni , jednak maja slaby gas,albo malo w butli , jak nabilem swoje 22 litry to jechalem 20 dni , naturalnie bez ogrzewania , woda tylko gotowanie   i lodowka.Na przyszly tydzien czyli po swietach trzeba sie ewakuowac ,Pani G juz sie dopytuje kiedy wyjezdzam , hahahha, boi sie ze w Barcelonie nie odbiore jej z lotniska , a tu do Barcelony 1200 kilosow , a jeszcze Cowboje musze poobzierac , nie lezy to po drodze  ale nia mam wyjscia tak sobie wymyslilem(inni by napisali planowalem) ja nic nie planowalem , poprostu wyjechalem , napisalem sobie tylko gdzie chce byc.Lista sie caly czas wydluza , nie ze chcialem byc , poprostu jade i jestem.

Obiecalem jeszcze odwiedzic , w drodze powrotnej Los Alcacares i Lukasza i Marie, wczesniej jeszcze powinienem wsapic to Radka(kolega Mikolaja) w Maro .Ale te dni tak szybko leca ze nie wiem czy wszystko zdaze.W kazdy razie portugali tym razem nie lizne , zostawie na zas jak sie tu gada.

17 kwietnia 2014

                                             WESOLYCH I POGODNYCH SWIAT ZYCZE



Tu juz sie swieta zaczely dzisiaj , ja jajkami lamac sie nie bede , ale szprotkami moge sie podzielic

 rodzinne swieta w hiszpani , siedza calymi rodzinami


 nie widac jaj , koszykow ,






ale za to mnostwo sprotek, jako ze post jeszcze nalezy sie (lub oczy pozywic szprotkami)




 a jest tego cale mrowie


                                                   a wiec wszystkim Pogodnych Swiat

                                           a jajeczka i kroliczki idziemy szukac wieczorem
Od piatku w niemczech sa ferie mozna to zmiarkowac ,przylecialo mnostwo ludzi , trudno ich odroznic od innych kaitowcow ,ale jak uslyszysz mowe to juz wiesz, oni buchuja lot, plus auto ,a wiec jezdza na hiszpanskich numerach.Dolecialo tez dwuch znajomych Kaia I Uli , oni zas campery(blaszaki) parkuja w Maladze przy lotnisku I chajda do roboty, potem ferie w samolota I do malagi ,w auto I na plaze.Maja tam wszystko swoje , wiec czuja sie jak w domu.

Dzisiaj przyjechal ciezki sprzet, poodpasowywac , w naszych regionach nazywa sie to “ODSNIZANIE” tak zawalilo piaskiem drogi , ze trzeba odsniezo-piaskowac .
A ja?? ja mam problem , kapelusz jest za duzy po odsniezeniu molego owlosienia glownego.Chyba trzeba sie bedzie na chusteczke przezucic.

Z tym odsniezanio-piaskowaniem tlukli sie do poludnia , taki kierowca .
Franzuzi porostawiali ,stoly tak sie cholera zaprzyjaznili ,ze bez siebie nie mogli wytrzymac , zaczeli od sniadania biwakowac , drugiego sniadania juz nie zjedli , zmiotla ich Gwardia , a stolik to ze trzy razy przestawiali , no i " KRUPOWKI" sie skonczyly.Calkiem dobrze bo jak sie zaczeli dopasowywac do wiatru coby byli odslonieci od wiatru to przestal dzialac mi net i porobilo burdela w postach , wku....lem sie bo to bylo przy ladowaniu ,ale coz nic nie moge powiedziec parking dla wszystkich , tylko opamietania niektorym brakuje.


 Zawiejki ,a na zakrecie to nie szlo jechac , nawet ciezkie samochody stawaly




 dojechal künstler(taki co robi rozne pierdoly)wisiorkowy





 a tak zaczeli rano prace ,


 codziennie zapraszaja nas na wycieczke do Tangeru




 no i nasi Francuzi i ich krupowki

 3 razy przestawianie, stolika, potem samochodu

a na koniec wylot z platzu i mamy spokoj

 ten juz 3 tydzien tu siedzi, bez sraczyka, bez prysznica
Hiszpanska robota, co maszyna zrobila ,to ok ale szufli to oni tu nie maja , ten jeden glownodowodzacy stal z motyka

16 kwietnia 2014

ze wzgledu na ten blad ktory opisywalem, nie ma dzisiaj bloga , ale po 139 strzalach na blog postanowilem maly przedsmak tego co bedzie jutro i pojutrze wstawic


 Fux(czyli lis) jego pies i pendzidlo
 nawigator w pracy
upssssssssssss, a gdzie mnie tu ponioslo
Ale I tak musialem popracowac , na campigu(jest tak w odleglosci 200 metrow) obczailem pralki.wczesniej poznalem mlodych , z rosji, mieszkaja tu juz 4 lata w przyczepie(na campingu) I ucza tegu fruwania swoich ziomkow,.Zagadalem , trza prac ,a on ,tam jest pralka idz wypierz , a jakby co to masz nr.parceli.Wiec niewiele sie zastanawialem , 3 eurony w zeby , proszek I 2 wory ciuchow(jeszcze po wizycie Mlodej to zostalo.Po godzinie , wyprane , moglem jeszcze wysuszyc za 2 eurony,ale przy tej temperaturze I wiaterku w 3 godziny bylo wszystko suche.Potem prasowanie w kostke I pakowanie do szafek,byla wiec ciezka robota.
Kolega Kai (niemiec) wraz z malzonka , z calym respektem ,ale nie sa tacy zaradni, prali sami, wode nosili w bulelkach 2 litrowych , a potem caly dzien suszyli, nieodwirowane ciuchy.
Charli , musze podziekowac , codziennie dowozi wode , tak po 30 litrow,ze swojego campingu.Wzial sobie jednak do serca pomoc blizniemu, I tak, on dowozi wode , ja patrze na jego auto jak jest w wodzie (a siedzi tam po 2 do 3 godzin)I wsio ok.

 Bambini sie zjechali


 w niedziele pelno, ciekawy jestem co bedzie przez swieta
 a ja po praniu, suszyc trzeba w aucie za czesto jezdzi Gwardia, moga byc problemy
 ale wszystko sie zmiescilo

 zas dojechal anglik, nie wiem to jacys uciekinierzy od Elki czy jaka cholera

 No i Kai stwierdzil ze mam za dlugie wlosy , i zaczelismy obcinanie, bylo gadane ze ma zostac 1,5 cm , zostalo moze 5 milimetrow , ale jest ok
 zadowoleni po strzyzeniu
 no i pelna plaza
 w druga strone ,tez nie ma wiele miejsca ,duzo potrzebuja te latawce
 a wieczorkiem spokuj , no to juz prawie noc ,21,45