Po przyjezdzie najpierw posprawdzalem moje znane miejsca, w sumie niewiele sie zmienilo , na wyspie przybylo ze dwa domy , widac je bo sa biale , no i murek mi wydudowali.AAA i latarnie przestawili ,
moje stale miejsce postojowe sasiada znam z poprzednich wizyt.nawet kiedys prad dostawalem od niego
widok na morze, troche zieleni , ale przebudowane juz
no i moja slynna latarnia , niektorzy wiedza ze ona dla mnie duzo znaczy hahahahah
ten murek walneli , po lewej , Pizdus byl troche zdziwiony ze musi walic kilosy idac na plaze
a potem odpalilem pendzidlo i juz pojechalem wybierac wille
ta ladna
ta tez niczego sobie
tu jest jeszcze troche miejsca do budowania
teraz jeszcze malo ludziskow , ale w sezonie to zatrzesienie
ja stoje na 9
ta ywentualnie tez moglaby byc
a to zdjecie dedykuje Pani G.Ruderka jak stala tak dalej stoi , nic sie nie dzieje ,moze kiedys jakis ruski to kupi
.Jutro mija 120 dzien od wyjazdu , ja trzymam sie twardo planu, ale do Barcelony zostalo jeszcze 650 kilosow,i duzo roboty .Auto niemyte od 3 tygodni, w srodku wyglada jak po huraganie , meble zapiaskowane , ojjjjjjjjjjjjjjj robota czeka trza nasza wille przygotowac na przyjazd G.No i jeszcze pranie , przebrac posciel ,a tu slonce morze , dupenki i piwerko.Kiedy ja mam to wszystko obskoczyc?????Mysle ze nastepnym razem trzeba tak z 8 miesiecy a nie 5 i pol planowac .
A chetnych brak, na moja propozycje zero odpowiedzi, no jeden KOKO ,ale on jedzie do Maroco,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz