Wyjechalem z Castello
Porto, na dol w strone Valencji ,namiary na nastepne stanie dostalem
od Holendrow , bardzo mili ludzie.
Wjezdzajac do Valencji ,
patrze stoi bus na polskich numerach , bezradny kierowca, szanalem ,
chwilke pogadania, no ten sam problem co I ja kiedys mialem , W
Valencji zawiesza sie nawigacja ,mnie sie to kilkakrotnie stalo ,
(rozne modele) I teraz jemu ,wiec uczepil sie mojego ogony coby go
wyprowadzic za miasto, w sumie ujechalismy razem , 20 kilometrow I
jestesmy na placu , rozbijamy obozowisko , pogadali pospacerowali po
plazy,Adam jedzie tez sam z psem Karolem , Cicik sie cieszy ze ma z
kim pochasac po plazy, a my wymieniamy poglady turystyczne, Adam
mieszka w niemczech , a wiec nadaje troche na innych falach , niz
niektorzy znajomi .Troche przeszedl w zyciu.Jedzie busikiem ,
robionym wlasnorecznie, z potezna elektrownia na dachu 200 W. Noc
spedzilismy pod Valencja ,u sumie stoi tu na dwoch platzach 10 do 15
kamperow ,nawet pozno w nocy jeszcze dojezdzali.
Rano wizyta Policji ,jedna
pani w radiowozie, idzie w moja strone I pyta czy ja sliping, patrze
baba wieksza , ode mnie ,wiec bez wachania odpowiadam ze ja sliping z
kolega ,a nie z nia .A ona ze tu nie mozna sliping, wiec ja ze my nie
sliping tylko trinking kaffe,i hajda, pani sie odkleja I przykleja do
innych , holendrow ,i franzuzum my juz wiecej nie zwracamy uwagi na
nia , w dzien nic zrobic nie moze , normalny parking , nie kapujemy,a
przerwe w podrozy kazdy moze zrobic ,wiec niech sie wali z innymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz