Wstal piekny dzien , ale
stwierdzilem ze musze sie przeprosic z kurtka zimowa ,temp.spadla na
16 stopni w dzien , w nocy na 14 ,a wiec niewielka roznica.
Jedziemy dalej , nastepne
namiary mam 38 kilometrow , dalej, Adam jakos nie ma ochpty jechac
dalej (wczesniej spieszyl sie do znajomych) w teraz siedzi mi na
ogonie , troche trudno tak jechac , nie jestem przyzwyczajony ,ale
robie jak mialem w planie,jade staje tam gdzie chce I gdzie mi sie
podoba.
Kolega nuaturalnie staje
tez tam ,gdzie I ja.
Dojezdzam do Tavernas ,
szok 4 platze I na kazdym platzu po 100 kamperow.Poza tym jeszcze
pomiedzy apartamentowcami tez stoja , to wszystko dlugodystansowcy ,
Hondy lataja , jest pochmurno ,a wiec malo pradu , wszystko sie
kreci, nawet wiatraki produkuja energie. Woda pod nosem, do Mercadony
tez niedaleko , niektorzy stoja tu juz od Listopada.Pochdzili my z
Adamem I piesami, plazy, sady pomaranczowe I wracajac na platz
widzimy Adrie na polskich blachach (660 sp)
tez tu juz dluzej stoja
,ale byli nizej w okolicy Malagi.Troche my pogadali, podobno nic nie
maja wspolnego,z CT ,no po rozmowie moge powiedziec ,ze normalni ,a
wiec moze faktycznie nic z farejna , zlotowo-wirtualno-kamperowa nie
maja wiele wspolnego.Raczej nie naleza do tych marzycieli,poprostu
jezdza .Ja narazie zostaje tutaj , kolega jak bedzie chcial jechac
dalej niech jedzie, samemu to zawsze latwiej gdzies sie przykleic,
chociaz z nim nie ma problemu , zapierdziela po niemiecku , wiec z
sasiadami nie ma zadnych problemow , I jaja robi niemniejsze niz ja.
Byli my jeszcze w dzikich
sadach na pomaranczach , troche zerwali ,ale ilez tego mozna zjesc
,ja tu gdzie sie nie ruszxsz to pomarance,hahhahahah.
Blaszak AdamaWidoki niczego sobie
I znowu kolejka do portu
w lecie to musi byc fajnie
to juz Tavernas przy wschodzie slonca
a tak wylasi energia z morza
a to Karol navigator Adama
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz