I zas dzien minal , wiatr,
wiatr ,wiatr , I temperatura 40 stopni,strasznie goraco, pizdus wlazi
juz sam pod prasznic 3 razy dziennie , ale jak to piesowi wytlumaczyc
ze woda to tu zlota, nic musze ja moczyc bo mi kopyta
wyciagnie.Wieczorem , o 21,30 mamy jeszcze 25 stopni ,i nagrzane
auto.Tylko ten wiatr nas ratuje, I opala na maxa.Zaponialem ,ze w
niedziele ,6.04 minal mi 80 dzien podrozy .Jak sie mowi ,byle do
setki a potem zobaczymy.
Po poludniu , odjechali
Wojtki, w sumie sa wykonczeni tym Marociem, to co poopowiadali ,wcale
nie jest tak Happy, jako ze Kai I Uli tez tam byli , porownalem,co
gadaja , no tak na campingu sie zalapac , to mozna wytrzymac ,ale
stac na dziko ,to nie takie proste, wieczna walka ,ze wszystkim co
potrzebne do zycia.Juz sie smieje z moich napalonych kolegow
carawaningowcow (bez kampingu I wykafelkowanej lazienki ani rusz) co
przyszlla zime chca tam ,za woda spedzic, no pazyjem , obyczym.
Tarifa port i warownia
ci czekaja na fale zycia
a reszta sie byczy na plazy
zanurzylem nogi w oceanie ,
temperatura daje w dupe
a tak mi pisza w telewizorni ,na wszystkich programach
i mam juz prawo do"Tarifa Piratas "
no i byczek skurczybyczek tez sie dobrze prezentuje
skaly wokol portu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz