19 lipca 2014

Marcelinos dojechali cos kolo 20 wieczorem

pojedli , odpoczeli ,no i zaczelo sie , przy tym stole to juz teraz chyba nie beda siadac , tak jak ja u nich

 Walczylismy cos do 3 rano , potem szybkie spansko, ja stary emeryt z odpowiednia waga wtsalem , o 7 rano , ale te nasze "duszyczki" wraz  z Marcelim nieprzytomne do 9 rano w lozku (ze wzgledow etykiety nie zamieszcze zdjec ) sa powalajace .
okolo 12 w poludnie dopiero wywalilem to towarzystwo z chalupy, no ilez mozna siedziec w domu i dochodzic do siebie po 10 piwach ,

 Ale corne okularniki powylazily idziem na zwiedzanie Wiednia

 Zaopatrzyli my sie w parkscheiny , ja tego nie posiadam bo nie jezdze do centrum , a jak juz gdzies jade do cewilizacji to jowejkiem .

Dupencje ciagle szukaly cienia , i chlodu ,ale z chlodem byl problem , z cieniem mniejszy


Do Marcela przykleila sie jakas blondi , nic tylko chciala coby sie do niej zaprzytulil.
Ale on wierny Ance ,ale w nocy kolo 1,30 sam zaproponowal coby my gdzies poszli jakas rure poogladac ,no taka do tanczenia wraz z tancerka , o niej (tancerce)to my nie wspominali przy naszym suto zastawionym stole flaszkami i puszkami.
No co??? jak turystycznie to turystycznie.

18 lipca 2014

Powrot w kierunku Wiednia, coraz cieplej , powiem wrecz goraco

Tu jeszcze Mala Fatra , zakupy w Lidlu

Kamping w Bielej pelny ,ale troche dalej na kampingu to juz pustki

cowbojska knajpka za terchova , podaja pozadne zeberka

 i jestesmy za Zylina ,tu szalal jakis diabel , tego to kombajn nie wykosi






 tu tez poszalal, to cheba jakas tromba musiala przejsc

w Bratyslawie troche spokoju bez korkow widac ze pepiki na dovolence




jednym slowem , pustawo.To dobrze przynajmniej za dnia dojade do domu ,bo potem zas problem ,z parkingiem .
Teraz to moge juz napisac , mialem dziwne uczucie w brzuchu(moja choroba sie odezwala) wiec wracalem jak najszybciej , wiem ze takie bole koncza sie u mnie na intensywnej terapi w szpitalu.

Ale tym razem to ja sie pomylilem , mialem bole ,ale to nie te.
No nic dobrze ze wrocilem , juz sie Marceli wraz z malzonka zapowiedzial w drodze do italinaska.
Beda nocowac u nas , ok ja nie mam nic przeciw , w sumie moje parkowisko i chalupa zawsze otwarta ,dla kumpli.

17 lipca 2014

Noc w Zakopanem ,cos inni maja problem ze znalezieniem miejscowki , ja tam nie mialem


po drodze spotykam takiego jegomoscia, wali 90 po zakretach z przyczepa na zadnym sie nie wyrabia.Tak spieszy sie na wakacjie ,po drodze jak juz pisalem widzialem takich spieszaczy co przerwy potem robili w rowie


 walnalem kilkanascie zdjec , chlop szalal

 a potem to juz Slowacja , pogoda sie poprawia z minuty na minute

 Mala Fatra przerwa na kawe , i podziwianie natury , w Hiszpani brakowalo mi tej zieleni



 boczne drogi sa puste ,tylko od czasu do czasu jakies auto, reszta pedzi na wakacjie autobanami , byle szybciej

 Serki i oscypki slowaki tez maja
jeno taniej

 lubie tu jezdzic


ten dom juz odbudowany ,prze kilkoma laty TIR nie wychamowal i rozwalil pol chalupy , teraz to juz mozna powiedziec domu po renowacji
hahahahah
trzeba miec szczescie


16 lipca 2014

Rano pada , powiedzmy leje jak z cebra

wiec sie pakuje i wyjezdzam , skoro jeszcze moge , ale juz mam problem ,auto sie troche zapadlo

 Dalem rade bez wyciagania ,odpalilem jeszcze kompa spradzajac weter , no pieknie burze , i lanie ,spadam stad

 Jade na dol na Barwinek , im blizej gor tym chmury coraz nizej , pada caly czas , po drodze 4 wypadki, nawet Jeepem wyladowal na zakrecie w rowie, i i urlop w dupie .

 W dukli odbijam w prawo na Gorlice ,


 Woda sie wzbiera, Ropa  prawie pelna , oj bedzie sie dzialo

 Dalej na zachod
nic sie nie poprawia , kolo Nowego Sacza male przejasnienia


 A Tatry spowite , tam tez pewnie leje

 Dojezdzam do kroscienka i mam dosc , mokro , jedzie sie jak w brod , po rzece , szkoda ryzykowac , mnie sie nie spieszy ,



Podziwiam jeszcze co jest do podziwiania , staje pod sklepem zaopatrzenie w Warke i szkam noclega, byle do rana ,a tu ciagle wali zabami

15 lipca 2014

Zaczyna sie psuc pogoda , ale nic nie zrobisz , poznalem rybaka , po krotkiej rozmowie wracam na Wybrzeze Dubieckie


 Kwiat gminy przyszedl sie przywitac , goscinnosc tych panow jest powalajaca.
Po dwuch godzinach wiedzac juz ze (siedzieli przy sasiednim stoliku)mecza sie tu od poludnia , odpalam , gaz flasche i robie kielbache z patelni, na grila za mokro i za duzo roboty

 Ostatnie promyki slonca przed burza

 Jeszcze mozna chwila postac


 tak kolo 20 panowie juz maja dobrze w czubie , ale wszystko zalatwione ,ustawili mnie tak coby nie bylo problemow , bulki na rano zalatwione w sklepie z dostawa , no i swierze wyrzywa prosto z ogrodkow.

 pogadali my o starych husarach, mamy wspolnych znajomych ,chociaz nigdy ich wczesniej nie spotkalem , no taki maly jest ten swiat.

Potem mamy pokazowke jazdy po Sanie w "brud" po "perle bieszczadzkiej"i kilku piwach wszystko mozna

 panowie uswiadamiaja mnie ze kierowca moze jezdzic tylko po Sanie , bo nie ma i nigdy nie mial prawka , a traktor jest nieubezpieczony i nie zameldowany , no i poistki tez nie ma .


Po naszych goscinnych wystepach okolo 22 idziem spac , teraz to juz leje jak z cebra , mam zly sen ,chyba mnie jutro tym nieubezpieczonym traktorem beda byciagac z tego pola biwakowego .


14 lipca 2014

i dalej na polnoc, tam lezy Dubiecko ,druga z gmin "Blekitnego Sanu"
 zobaczymy co oni maja do zaoferowania


 Przejezdzalem przez Dynow

 Duzo sie zmienilo od ostatniego pobytu

 Nawet Biedronke wybudowali

 a za Dubieckiem, dzicz , i nic wiecej,moim zdaniem szkoda jechac jeszcze 100 kilosow do Cisnej czy Wetliny tu tez mozna odpoczac i pobiwakowac , przynajmniej nikt sie nie przycwania z straznikow zieleni

 Pole zaraz nad Sanem , SLONNE kiedys slynne miejsce , po drugiej stronie Sanu jest "Zielona polana" to takie cos dla ceprow ze wszystkimi wygodami


 tu kiedys byl osrodek wczsowy , pozostal tylko budynek

 z drogi widac San

zaparkowalem , do wody moze 15 metrow , na slupach elektrycznych budki z pradem , nie sprawdzalem czy dzialaja, smietnik ,studnia(niedzialajaca pompa) ale jest , no i laweczki ,mozna sie bez problemu rozbic i fischowac(lowic ryby), ognisko bez problemu ,drzewa tu tez maja dosc ,pobiwakowalem na maksa ,sam ,i tylko ptaszki spiewaly, a bonki to tak mi dupe zloily ,ze az bombli nadostawalem.