12 kwietnia 2014





                                                               



                                                             Tak to jest w zyciu


Pierwsza czesc postu  poswiecam tym co ze mna sa a druga  tym co kiedys byli ze mna 


                                                  


I zas dzien minal , wiatr, wiatr ,wiatr , I temperatura 40 stopni,strasznie goraco, pizdus wlazi juz sam pod prasznic 3 razy dziennie , ale jak to piesowi wytlumaczyc ze woda to tu zlota, nic musze ja moczyc bo mi kopyta wyciagnie.Wieczorem , o 21,30 mamy jeszcze 25 stopni ,i nagrzane auto.Tylko ten wiatr nas ratuje, I opala na maxa.Zaponialem ,ze w niedziele ,6.04 minal mi 80 dzien podrozy .Jak sie mowi ,byle do setki a potem zobaczymy.
Po poludniu , odjechali Wojtki, w sumie sa wykonczeni tym Marociem, to co poopowiadali ,wcale nie jest tak Happy, jako ze Kai I Uli tez tam byli , porownalem,co gadaja , no tak na campingu sie zalapac , to mozna wytrzymac ,ale stac na dziko ,to nie takie proste, wieczna walka ,ze wszystkim co potrzebne do zycia.Juz sie smieje z moich napalonych kolegow carawaningowcow (bez kampingu I wykafelkowanej lazienki ani rusz) co przyszlla zime chca tam ,za woda spedzic, no pazyjem , obyczym.

 na mapie tak daleko ,a tu widac jak sie krowki pasa
 Tarifa port i warownia

 ci czekaja na fale zycia
 a reszta sie byczy na plazy
 zanurzylem nogi w oceanie ,
 temperatura daje w dupe
 a tak mi pisza w telewizorni ,na wszystkich programach
 i mam juz prawo do"Tarifa Piratas "

no i byczek skurczybyczek tez sie dobrze prezentuje
 skaly wokol portu

11 kwietnia 2014

 Kitt-serfery to wolny narod , tym jezdza,to wszystko stoi tutaj



















 Stare miasto w Tarifie
 warownie w centrum
 ladne budynki
 i zas warownia , tu to sie musieli napierdzielac skoro tak wszystko obwarowane
 i te waskie uliczki ,rowerem nie pojezdzi ,bo mozna isc na czolowe z czlekiem wychodzacym z zarogu
 wjazd na port i kontrola celna
 ceny ,przeplyniecia
w innym biurze campery od 200 do 230 z 2 pasazerami
 a czestotliwosc jak autobusow podmiejskich



 no i plaza
Wieczorkiem pogadali my, podczas spaceru , widze wiedenskie numery , podszedlem pogadalem ,juz nastepni znajomi , ale stoje z boku mnostwo samochodow ,a moim Hotelem nie tak prosto sie gdzies wcisnac, no nic poczekam do nocy jak napaleni KITOWCY pojada samochodami osobowymi , bo ze campery odjada nie mam co liczyc. Zas spacer ,i wyczuwanie , no I nasteni ,znajomi , jest miejsce , ale stojacy Bus musialby sie przesunac o jakies 2 metry do zaparkowania , pogadalem przyjemni ludzie , niemcy , przesuneli swojego blaszaka, inni pomogli pchac ,bo nie odpalali.Wcisnalem sie w dziure nie duza wieksza od mojego auta.Stoje , no no robimy wieczorek rozpoznawczo zapoznawczy.
Niemcy , austriaki, polaki ,niemieckie (bo Joaska I Wojetek sa na niemieckich blachach , I tam tez mieszkaja)no I ja .
Trawalo to calkiem dlugo chyba do drugiej w nocy , ale nia ma sie co dziwic tu slonce zachodzi teraz o 21, 30.
Austriaki, Alf I Kristofer( po 30 lat)i pies jada busem campingowym T 4 , pracuja jako socjalini opiekunowie , przy ludziach mocno niepelnostprawnych ,a wiec mamy wspolny temat do gadania, mniej wiecej ta sama branza co I ja przed emerytura .
Niemcy to Uli I Kai, I ich dwa piesy , Leo I Sara, cwaniaki.Tez pracuja po pol roku a potem w droge ,oni serfuja .
No I Joaska I Wojtek, on pilot samolotowy, ma na tym konika, a Joaska nie wiem ,nie dopytywalem sie az tak dokladnie, Wojtek kazal sie szukac na googlach pod “alelot”.Znajdziemy

10 kwietnia 2014

                                                                         TARIFA               

ocean a w tyle Afryka
Taki stosunek maja kit surfery do wszystkiego co ogranicza ich wolnosc

Ladnie pachnie z tej knajpki
tedy wyplywaja statki z portu
a toto cos patrzy i pilnuje ciesniny
Marocanczycy sie laduja z tym to dali rade "zorganizowac"
centrum na gorze z okien po drugien stronie Generalicja ogarnia cala ciesnine
tu wpadlem na chwilke

Po 3 dniach w Tarifie ,zwiedzeniu kazdej dziury bede sie wybieral dalej.Na plazy spotkalem Igora z Ukrainy wraz z zona , on perfet gada po polskiemu, matka jest polka.A on zajmujac sie projektowaniem lini gazowych ,bez wiekszych problemow moze sobie pozwolic na urlop w Tarifie I wycieczke do Maroca.Pogadali , popolitykowali ,co I jak.Po poludniu pojechalem dalej sprawdzic miejsca ,przy plazy ,no I trafilem , raj dla kitsurfingu, mnostwo ludzi , te ic spadochrony widoczne juz z drogi.To sa takie osady , plaza pierwsza klasa , goraco, a oni czekaja na “swoja fale”.Ale wrucilem jeszcze raz do Tarify , zrobilem zakupy , zatankowalem wode, no I naturalnie wpadlem do pivopoju po piwerko,(Mercadona).Jados wozikiem ,slysze “bo jak my sie z tym zabierzemy”panstwo, w podeszlym wieku naciaga sie z paczkami z winem ,i innymi napojami wyskokowymi ,wiec sie pytam czy pozyczyc wozek, postawili karpia , no I sie zaczelo.Wracaja z Maroko , po duzych problemach , wrocili ich z hiszpani z powrotem do Moroko, bo pies nie mial badan , czy sie skonczyly , a wiec benc koszty dodatkowe.Dzisiaj po badaniach I prawie3 tygodniach czekania na betonie wyladowali zas w europie I zaraz w kierunku , wodopoju, tacy spragnieni.Ale sru po drodze kontrola policmajstrow I benc ,zas 100 euronow w plecy , nie maja badan technicznych samochoduskonczyly sie koncem marca , no wtedy jak wracali pierwszym razem , a wiec trzeba miec pecha.Popytali gdzie biwakuje , spakowali , swoje napoje ,jha swoje I pojechalismy na wczesniej obczajony przeze mnie platz.