19 lipca 2014

Marcelinos dojechali cos kolo 20 wieczorem

pojedli , odpoczeli ,no i zaczelo sie , przy tym stole to juz teraz chyba nie beda siadac , tak jak ja u nich

 Walczylismy cos do 3 rano , potem szybkie spansko, ja stary emeryt z odpowiednia waga wtsalem , o 7 rano , ale te nasze "duszyczki" wraz  z Marcelim nieprzytomne do 9 rano w lozku (ze wzgledow etykiety nie zamieszcze zdjec ) sa powalajace .
okolo 12 w poludnie dopiero wywalilem to towarzystwo z chalupy, no ilez mozna siedziec w domu i dochodzic do siebie po 10 piwach ,

 Ale corne okularniki powylazily idziem na zwiedzanie Wiednia

 Zaopatrzyli my sie w parkscheiny , ja tego nie posiadam bo nie jezdze do centrum , a jak juz gdzies jade do cewilizacji to jowejkiem .

Dupencje ciagle szukaly cienia , i chlodu ,ale z chlodem byl problem , z cieniem mniejszy


Do Marcela przykleila sie jakas blondi , nic tylko chciala coby sie do niej zaprzytulil.
Ale on wierny Ance ,ale w nocy kolo 1,30 sam zaproponowal coby my gdzies poszli jakas rure poogladac ,no taka do tanczenia wraz z tancerka , o niej (tancerce)to my nie wspominali przy naszym suto zastawionym stole flaszkami i puszkami.
No co??? jak turystycznie to turystycznie.

Brak komentarzy: