13 lutego 2014

 
Wyjechalem z Castello Porto, na dol w strone Valencji ,namiary na nastepne stanie dostalem od Holendrow , bardzo mili ludzie.
Wjezdzajac do Valencji , patrze stoi bus na polskich numerach , bezradny kierowca, szanalem , chwilke pogadania, no ten sam problem co I ja kiedys mialem , W Valencji zawiesza sie nawigacja ,mnie sie to kilkakrotnie stalo , (rozne modele) I teraz jemu ,wiec uczepil sie mojego ogony coby go wyprowadzic za miasto, w sumie ujechalismy razem , 20 kilometrow I jestesmy na placu , rozbijamy obozowisko , pogadali pospacerowali po plazy,Adam jedzie tez sam z psem Karolem , Cicik sie cieszy ze ma z kim pochasac po plazy, a my wymieniamy poglady turystyczne, Adam mieszka w niemczech , a wiec nadaje troche na innych falach , niz niektorzy znajomi .Troche przeszedl w zyciu.Jedzie busikiem , robionym wlasnorecznie, z potezna elektrownia na dachu 200 W. Noc spedzilismy pod Valencja ,u sumie stoi tu na dwoch platzach 10 do 15 kamperow ,nawet pozno w nocy jeszcze dojezdzali.
Rano wizyta Policji ,jedna pani w radiowozie, idzie w moja strone I pyta czy ja sliping, patrze baba wieksza , ode mnie ,wiec bez wachania odpowiadam ze ja sliping z kolega ,a nie z nia .A ona ze tu nie mozna sliping, wiec ja ze my nie sliping tylko trinking kaffe,i hajda, pani sie odkleja I przykleja do innych , holendrow ,i franzuzum my juz wiecej nie zwracamy uwagi na nia , w dzien nic zrobic nie moze , normalny parking , nie kapujemy,a przerwe w podrozy kazdy moze zrobic ,wiec niech sie wali z innymi.






Brak komentarzy: