Po kawie pjechalem juz na Montpellier , 12: 29 dzwoni
telefon , Nie wiedze bez bryli ,ale sie zglaszam ,a tu Mikolaj
,:::::: “ no gdzie jestes ja juz jestem pod Caurfurem” no ok ja
mam jeszcze 37 kilosow ,ale ugadani jestesmy dopiero na jutro co daty
sie ciebie popierdzielily czy co??pytam grzecznie hahaha
O 13 jestem na miejscu , radosc Mikolaja I “Mlodego
KAROLKA” jest bezgraniczna, skacza obydwaj I ciesza pyska .
Ja wpadlem do sklepu ,kupilem kartoszki , Mikolaj
popilnowal aut , I dalej w droge ,w sumie bylismy ugadani jeszcze z
Wojtkiem ,ale on dopiero jutro wyjedzie z Monachium , (jak bozia da
,a on naprawi campera) a wiec nie bedziemy czekac , nie ma sensu .
Jedziemy na Sete, tak stanie przy plazy ,w dziczy .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz