21 listopada 2014



Po kawie pjechalem juz na Montpellier , 12: 29 dzwoni telefon , Nie wiedze bez bryli ,ale sie zglaszam ,a tu Mikolaj ,:::::: “ no gdzie jestes ja juz jestem pod Caurfurem” no ok ja mam jeszcze 37 kilosow ,ale ugadani jestesmy dopiero na jutro co daty sie ciebie popierdzielily czy co??pytam grzecznie hahaha
O 13 jestem na miejscu , radosc Mikolaja I “Mlodego KAROLKA” jest bezgraniczna, skacza obydwaj I ciesza pyska .
Ja wpadlem do sklepu ,kupilem kartoszki , Mikolaj popilnowal aut , I dalej w droge ,w sumie bylismy ugadani jeszcze z Wojtkiem ,ale on dopiero jutro wyjedzie z Monachium , (jak bozia da ,a on naprawi campera) a wiec nie bedziemy czekac , nie ma sensu .
Jedziemy na Sete, tak stanie przy plazy ,w dziczy .



















Brak komentarzy: