Dzien po dniu piekna pogoda przyjemni ludzie ,droga powrotna w kierunku mojego haimat landu .Slowacja- hmmm maja troche pecha z tym Euro, ceny wieksze niz w Austri i Niemcach.
W Beli stanalem u Cowbojuw , troche pogadalem z kobitkami z kuchni, zarty jak zwykle , wczesniej sprawdzilem ceny na campingu bo wlasnie zaczynal sie zlot Caravaningowy ,wyszlo 14,5 euro za komplet ,ale za jedna osobe, wiec ceny raczej z kosmosu ,a nie na kieszen normalnego turysty.
Camping nie jest rewelacyjny, lezy daleko pomiedzy dwoma wioskami, zakupy to rowerek.Ale dla "dzikich" takich jak ja byloby fajnie , Akceptowana dla mnie cena to 10 euronow , wiecej nie dam.
Wiec stwierdzilem ,spadam dalej a dycha zostanie w kieszeni.Bujalem sie jeszcze przez 2 dni tak po Slowacji, az w koncu bums i jestem w Czechach.Troche przemyslen::
Pamietam jak w 1994 roku pojechalismy z Kalickim(czesko-polski kolega poznany w Wiedniu) ,z jego i moja rodzina na Orawska Prechrade ,musielismy jechac juz wtedy przez nowo powstala granice .Staly tam z kalachami takie w marynarki poubierane Pepiki z opaskami na rekawach -cos jak kiedys w Polsce AK ,przypierdzielali sie do kazdego szczegolu, mysle o Slowackiej stronie,no bo kumpel Czech.A teraz?? po 20 latach straznice prawie nowe postawione , szlabany jak cholera, wtedy sie dzielili ,a teraz to ich Unia zmusila do polaczenia.
Nie kapuje po co wtedy sie dzielili i te kalachy nosili, no ale coz ,pepik to pepik.
Orawa
Tratwy splywowe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz