12 grudnia 2014

Nastepny dzien w Los Nerjos , z ranca odpalilem rowerka ,

promenada na poludnie raz w prawo i jestem w centrum


 pojechalem kupic bulki , hahahha Rawicki wysyla mnie do Hofera ,ale tu takowego nie ma


 o tej porze to tu wszedzie pustawo , malo ludzi


 po drugiej stronie widac La Mange tam tym razem nie pojade







 Wrociwszy na platz zjadlem sniadanie , i w druga strone , sobie pojechalem , zapowiadaja zimne noce i kilku bedzie jechalo na camping coby pradem grzac , w dzien i w nocy , bo dziadkom zimno niby ma byc .

Ja tam nie pojade mnie sie nawt ich cena promocyjna , 7,5 za komplet nie karkuluje , bo jestem jeno jedna osoba , a i tak musze jechac dalej , ale sprawdzic nalezy.
Nie wzialem aparata, aale ten "camping " wyglada jak targowisko w Nowym Targu w tygodniu , jakies stelarze, powiewajace dachy szmaciane , takie sloneczne ochrony , ano katastrofa , ale lazienki ok , nawet srajnego pamiera w dobrym kwalitecie daja , prady tez mocne bo stoja te duze auta , concordy i amerykany ,a przeciez w nich duzo pradu trzeba do ogrzania ,tam to Alde jedzie na 3 KW

U nas zas zrobili obore , powystawiali solary, krzeselka , susza wyprane kalesony , kurde obciach , wcale sie nie dziwie ze hiszpany sie wnerwiaja .

Brak komentarzy: